Kolejny raz wraca temat oszustów, którzy naciągają nas na numery łudząco podobne do warszawskiego numeru kierunkowego 22. Ktoś puszcza Wam tylko jeden sygnał, a następnie rozłącza się, licząc na to, że oddzwonicie.
Reklama
Reklama
Temat był już przez nas poruszany, ale było to już jakiś czas temu. Od tego czasu zarówno metody oszustów, jak i stawki roamingu uległy zmianie.
Roaming w Unii Europejskiej kosztuje nas bowiem tyle, ile połączenia w kraju. Co innego, kiedy ktoś dzwoni z bardzo daleka. Połączenie z Kanadą, która nie jest krajem trzeciego świata i tak kosztuje nas około 5 zł z telefonu komórkowego, gdyż jest to strefa II.
Jednak to nie Kanada, a wiele innych krajów „puka” do naszego telefonu. Na liście egzotycznych posiadaczy +22 z przodu są takie kraje, jak np. Benin, którego numer kierunkowy to +229. To nie wszystko poza nim podobny kierunkowy mają także Burkina Faso, Gambia, Gwinea, Mali, Mauretnia, Niger, Senegal, Togo czy Wybrzeże Kości Słoniowej. Połączenia z tymi krajami to już koszt rzędu 7 zł, gdyż jest to strefa III.
Często po wykręceniu numeru słyszymy trzaśnięcie słuchawką. Jeżeli odruchowo włożymy telefon do etui czy torebki i nie zerwiemy sami połączenia może nas to sporo kosztować. 10 minut połączenia do strefy III, to 70 zł, a godzina 420 zł. Jeżeli w tym czasie nie będziemy korzystać z komórki to biada naszemu portfelowi.
Pytanie tylko co oszust z tego ma? Wyjaśnił to portalowi slask.naszemiasto.pl Jacek Strzałkowski, rzecznik UKE:
„Za oddzwonienie na wyświetlony numer z Kongo lub Wybrzeża Kości Słoniowej użytkownik z Polski zapewne otrzyma wkrótce od swojego operatora telekomunikacyjnego w Polsce rachunek z podliczonymi kosztami na bilingu telefonicznym.
Następnie operator z Polski będzie musiał część tej opłaty oddać operatorowi z Kongo lub WKS, a tamten prawdopodobnie podzieli się zyskami z podmiotem, który wydzierżawił numer (lub numery) z którego generowane są wywołania telefoniczne do użytkowników w Polsce”.