Mężczyzna, który podpalił się przed budynkiem Sądu Rejonowego w Rzeszowie, zmarł w szpitalu. Policja dotarł już do rodziny poszkodowanego. Wszystko wskazuje na to, że motywem takiego postępowania były wyłącznie względy osobiste.
Reklama
Reklama
Do zdarzenia miało dojść około 12.15 przed budynkiem sądu w Rzeszowie. Póki co policja nie zdradza jak dokładnie doszło do zdarzenia.
Wiadomo natomiast, że jest to kolejne (po Warszawie i Łowiczu) samopodpalenie. Motywy w każdym przypadku były jednak inne. W tym, można mówić o powodach osobistych.
Do zdarzenia w Warszawie doszło 19 października. Mężczyzna stanął na pl. Defilad, przed Pałacem Kultury i Nauki, a następnie odtworzył piosenkę „Wolność” oraz swoje przesłanie. Świadkowie twierdzą, że 54-latek wylał na siebie dwa kanistry benzyny i podpalił się. Zebrani chcieli go od tego odwieść, ale nie zdążyli zareagować. Dziesięć dni później zmarł w szpitalu.
W Łowiczu natomiast doszło 28 października około 18.40. Ze wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna wszedł do szpitala, oblał się łatwopalną substancją i podpalił.
Ogień szybko objął ubranie, ale na szczęście błyskawiczna reakcja wykwalifikowanego personelu szpitala sprawiła, że mężczyznę ugaszono. Zrobiono to przy tym na tyle sprawnie, że poszkodowany doznał poparzeń niezagrażających życiu.