Mamy czas tylko do piątku, aby uratować jej życie!

  • Post category:Polska

Walczymy o życie Danuty, która stanęła pod ścianą. Trudno jest umierać świadomie i powolnie, wiedząc, że jest szansa, której nie możemy wykorzystać, bo na przeszkodzie stoją pieniądze. LINK do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/ratunekdladanuty

Reklama

Reklama

Fot. Siepomaga.pl

 

Jeśli śmierć można powstrzymać, to trzeba to zrobić, nieważne czy człowiek ma 5, 50, czy 80 lat. Dzisiaj pomocy potrzebuje Danuta, kobieta, która całe życie niosła pomoc, i bez której świat dla wielu ludzi będzie po prostu dużo gorszy. Przez wiele lat to właśnie Danuta opiekowała się ludźmi, którzy tego potrzebowali w Domu Pomocy Społecznej. Przez całe swoje zawodowe życie, była częścią życia ludzi, którzy nie mogli na nikogo liczyć.

Na Danutę mogli liczyć wszyscy. Czasem poświęcała im czas w ostatnich chwilach ich życia. I zawsze największą nagrodą za jej pracę był uśmiech, radośniejszy błysk w oczach, czasem łzy wzruszenia…

Teraz musimy udowodnić, że to ona może liczyć na nas. Danuta kocha swoich bliskich, córkę i syna, trójkę ukochanych wnucząt. Julka ma 12 lat, Szymon 9 i Patryk, który niedawno skończył roczek to jej największe skarby. Dlatego chce walczyć – dla nich. By mogła stawić czoła chorobie, potrzebuje pomocy i wie, że jeśli ta pomoc nie przyjdzie szybko, to jej czas się skończy w ciągu kilku tygodni.

6 lat temu Danuta pierwszy raz stanęła oko w oko z rakiem. Choroba w kilka tygodni zabrała jej ukochanego męża. Pamięta, jak cierpiał i ile kosztowało go świadome odchodzenie. Wtedy myślała, że rozumie co znaczy strach i ból związany z umieraniem. Myliła się, bo prawdziwe oblicze raka poznała dopiero teraz. Gdy w lutym tego roku wykryto cukrzycę typu I, nie sądziła, że to dopiero początek dramatu. We wrześniu zdiagnozowano żółtaczkę mechaniczną. Poszerzona diagnostyka i słowa lekarza – guz trzustki z przerzutami do wątroby i naciekami na węzły chłonne. To koniec?!

Łzy ukrywane przed bliskimi, żeby nie pogłębiać ich przerażenia, szlochanie nocami w poduszkę. Jak bardzo można się bać? Bardzo, bo to strach pierwotny, taki, nad którym nie można zapanować.
Po wykonaniu zabiegu zaprotezowania dróg żółciowych Danuta trafiła na onkologię w Świętokrzyskim Centrum Onkologii. Paliatywne leczenie chemią – to wszystko, co lekarze mogli zaproponować. Bo położenie zmiany w trzustce jest nieresekcyjne, co wyklucza pacjentkę z leczenia chirurgicznego. Operacji nie będzie – rak zostaje

Nie ma nic gorszego, niż stracić nadzieję. To najstraszniejsze, co można zrobić sobie i swoim bliskim. Człowiek zapada się wtedy w niewidzialną przepaść. Mimo że dusi w sobie ból i cierpienie, nie potrafi zmusić się do walki. Wszystkie siły poświęca na to, by chronić swoich bliskich, przed sobą, przed chorobą, która go zabija.

“Nadziei nie stracili jednak moi bliscy i to oni znaleźli ostatnią metodę ratunku dla mnie.”

„Tak trafiłam do Pana Prof. Szawłowskiego, który po szerokiej diagnostyce powiedział, że mam szansę – NanoKnife guza trzustki z jednoczesną termoablacją zmian meta w wątrobie oraz resekcją węzłów chłonnych powłok brzusznych. Tu pojawił się ogromny paradoks, bo dzień, w którym dostałam szansę, stawał się dniem, od którego zaczęło się odliczanie. Jest kwalifikacja, jest termin, ale nie ma pieniędzy. Rodzina zrobiła, co mogła, ale wciąż brakuje bardzo dużo”– mówi  smutno Danuta.

Jeśli chodzi o ludzkie życie, cena nie powinna mieć znaczenia. Danuta w tym roku skończyła 60 lat, miała przejść na zasłużoną emeryturę, zająć się wnukami, zmniejszyć tempo. Teraz kiedy okazało się, że tej emerytury może nigdy nie być, Danuta codziennie płacze z bezsilności…

“Proszę Was o pomoc, bo kończy mi się czas. Wszystko wyjaśni się za 3 dni. Tylko tyle będzie trwała moja nadzieja. Proszę Was o pomoc nie ze względu na siebie, ale na moich bliskich, którzy chcą, żebym żyła, którym nadal jestem potrzebna. Nikt nie chce umierać, dlatego postanowiłam spróbować. Za każdą pomoc będę bardzo, bardzo wdzięczna.”
Danuta