Zdjął z niej skórę, a zwłoki wyrzucił do Wisły. Morderca młodej studentki skazany!

  • Post category:Polska

Sprawa „Skóry” wstrząsnęła całą Polską ponad dwie dekady temu. Teraz morderca 23-letniej studentki z Krakowa został skazany na dożywocie. 

Reklama

Reklama

Morderstwo Katarzyny to zabójstwo nazywane jest także kryptonimem „Skóra”. Zabójstwo 23-letniej krakowskiej studentki religioznawstwa, dokonane pod koniec 1998 roku w Krakowie. Krótko przed zabójstwem matka Katarzyny zgłosiła jej zaginięcie. Zabójca po zabiciu ofiary zdjął z jej tułowia skórę oraz obciął kończyny. Do pracy nad rozwiązaniem sprawy włączono krakowską policję, ekspertów policyjnych z Europy Południowej i FBI.

W 1998 roku Katarzyna Zowada rozpoczęła studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Według świadków była osobą miłą, jednak nieśmiałą i skrytą. W 1996 roku zmarł jej ojciec, przez co popadła w depresję. Osoby, które z nią studiowały, nie potrafiły wiele o niej powiedzieć. Dwa razy zmieniała kierunek studiów. Początkowo uczyła się psychologii, ale po jednym semestrze zrezygnowała z tego kierunku. Wkrótce rozpoczęła studia historyczne, ale szybko zrezygnowała z dalszej nauki tego przedmiotu. Trzecim kierunkiem studiów było religioznawstwo.

Kilka tygodni przed śmiercią przestała uczęszczać na zajęcia. Uważa się, że Katarzyna spotkała zabójcę podczas kupowania płyt na targach[2]. Matka zamordowanej była przekonana, że Katarzyna chodzi na zajęcia.

12 listopada 1998 roku zgłoszono zaginięcie studentki. W dniu zaginięcia dziewczyna miała spotkać się z matką u lekarza na osiedlu Uroczym o godzinie 18:00, lecz nigdy tam nie dotarła. Była ubrana w sztruksową kurtkę i czarne dżinsy. Podczas poszukiwania zaginionej matka Katarzyny, Bogusława, wynajęła detektywa.

6 stycznia 1999 roku zwłoki Katarzyny Zowady znalazła załoga pchacza „Łoś”. Statek znajdował się niedaleko stopnia wodnego Dąbie na Wiśle w Krakowie[3]. Fragmenty ciała wplątały się w śrubę napędową i unieruchomiły statek. Następnego dnia załoga powiadomiła policję o znalezisku. Fragmenty skóry i ciała wyłowiono tego samego dnia[5]. Początkowo zakładano, że zwłoki zniszczył pływający po rzece statek[6]. Podczas badania znalezionych fragmentów ciała stwierdzono jednak, że skórę zdjęto z tułowia celowo oraz obcięto kończyny i głowę. Skórę spreparowano w taki sposób, aby tworzyła rodzaj body, które prawdopodobnie zakładał na siebie morderca[7]. W celu zidentyfikowania ofiary przeprowadzono badania DNA (badanie to było jednym z pierwszych wykonanych na terenie Polski)[6]. Pod koniec 1999 roku śledztwo umorzono. Skóra została celowo utrwalona po pierwszej sekcji.

Podczas śledztwa w 1999 roku wytypowano jako podejrzanego mężczyznę, który często spacerował nad Wisłą. Nie znosił kobiet, a przynajmniej jedną z nich molestował. Policja wykluczyła go jednak z listy podejrzanych.

W lipcu 2000 roku znaleziono niepochodzące od ofiary ślady biologiczne. Wykorzystano je do weryfikacji podejrzanych osób. Poszukiwania nie przyniosły wyników, przez co prokuratura umorzyła śledztwo w 2001 roku, zaś sprawę przejęła specjalna grupa policyjna nazywana nieformalnie Archiwum X. Kilka lat później do rozwiązania sprawy zatrudniono jasnowidza.
W wyniku znalezienia szczątków roślinności oraz włókien pochodzenia organicznego, na początku 2012 roku wznowiono śledztwo. Podjęto decyzję o ekshumacji szczątków ofiary w celu wykonania ponownej sekcji zwłok. Badania przeprowadzili eksperci z Instytutu Ekspertyz Sądowych Zakładu Medycyny Sądowej oraz Laboratorium Kryminalistyczne z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Botanicy stwierdzili, że znalezione szczątki nie pochodziły ze środowiska wodnego, zaś występowanie rośliny jest ograniczone tylko do pewnych miejsc. Dzięki temu stwierdzono, że zabójstwa nie przeprowadzono nad rzeką. Stwierdzono również, że kobietę torturowano przed śmiercią[10]. Na początku 2014 roku krakowscy śledczy powołali biegłych z FBI w celu rozwiązania zagadki. Według specjalistów z FBI zabójca miał być „nieszkodliwym dziwakiem”. W lutym 2014 roku śledztwo przejęła Prokuratura Apelacyjna w Krakowie. 14 października 2014 roku przedłużono śledztwo do 31 stycznia 2015 roku, jednak nie znaleziono pozostałych części ciała.

4 października 2017 aresztowano podejrzanego w tej sprawie Roberta J., 52-letniego mieszkańca Krakowa zwanego przez znajomych i sąsiadów „dziwakiem”. Robert J. kilka miesięcy wcześniej był brany pod uwagę przez śledczych. Mężczyzna był znany z przypadków męczenia zwierząt, trenował kulturystykę i sztuki walki, znał ofiarę, odbył służbę wojskową w szpitalu zakonnym (tam pomagał w działającym wówczas prosektorium). Przez pewien czas pracował w Instytucie Zoologii, gdzie zajmował się skórowaniem zwierząt. Z Instytutu został zwolniony po wymordowaniu wszystkich królików doświadczalnych. W jego profilu psychologicznym biegli wskazywali sadyzm oraz skłonności do nękania kobiet. Po morderstwie przeszedł religijną fascynację. Ustalono, że odwiedzał grób zamordowanej dziewczyny. Zdradzał też skłonności do ekscentrycznych zachowań: przebierania się w damskie ubrania i podglądania sąsiadek. Miał utrzymywać kontakty biseksualne. Prześladował także kobiety. Jedna z nich, jego sąsiadka, była przez niego śledzona, nękana i podglądana. Morderstwo opisał w pamiętniku.