Latkowski ostro o Wojewódzkim i Szycu. Będą pozwy?

  • Post category:Polska

Autor „Nic się nie stało” ocenił postawę prezydenta Sopotu, a także Kuby Wojewódzkiego i Borysa Szyca.

Reklama

Fot. Piotr Molecki/East News

 

Reklama

„Różnica między Wojewódzkim i Szycem a Karnowskim jest taka, że Karnowski mówi na trzeźwo, a Szyc i Wojewódzki większość życia zamienili w aktorstwo w pajacowanie” – powiedział na antenie Radia ZET.

„Skoro o prawdzie mowa. Wzywa mnie Pan Latkowski, żebym powiedział prawdę. To ironia losu, lub już znak czasów, że o prawdzie pokrzykują najbardziej zakłamani.” – napisał wcześniej Borys Szyc.

„Pan Latkowski zaczął mnie atakować swoimi wiadomościami w lipcu 2019. Koniecznie chciał, bym mu powiedział coś sensacyjnego, bo przecież jak tam chlałem, to na pewno „coś” wiem. Coś. Sam nie mógł określić co. „Ale na pewno wiem”! Najpierw prosił, potem chciał się bratać, przyznał do swoich problemów z alkoholem, wypisywał do mnie miesiącami o różnych porach dnia i nocy. O 3 nad ranem, zdania bez ładu i składu. Potwierdzeniem moich słów są screeny korespondencji w formie video. Bez żadnej cenzury. Oceńcie Państwo sami. Raz groził, raz prosił. „Żebym mu tylko coś powiedział”. To trwało prawie rok, proszę Państwa. Kiedy kolejny raz zasugerował, że milczę, bo może ja też brałem w tym udział, straciłem cierpliwość. Pan Latkowski wiedział dokładnie od prezydenta Karnowskiego, że wspierałem walkę z tym miejscem. W filmie nie ma mojego „TAK DLA ZATOKI”. Mimo to postanowił odegrać się na mnie i spróbować zniszczyć moje dobre imię. Podobnie jak od dłuższego czasu robi to telewizja państwowa. Być może jako odwet za podjęte przeze mnie już w marcu tego roku kroki prawne przeciwko TVP. Była to moja reakcja na publikację w Wiadomościach TVP materiału, który naruszył moje dobra osobiste.

Prawda mojego życia to walka z alkoholizmem od 2013 roku. Wtedy zacząłem terapię, zniknąłem z życia towarzyskiego na długi czas. Uniknąłem śmierci i samozniszczenia, dziś to moja siła. Ja stanąłem w prawdzie 7 lat temu. Nie zmieniło się jednak moje zdanie na temat pedofilii. W swoim filmie Pan Latkowski nie przedstawia żadnych dowodów, konkretów, robi sobie promocję kosztem nazwisk znanych osób, kosztem mojego nazwiska, posługując się przypadkowym zdjęciem, których jako osoba publiczna mam tysiące.

W filmie pojawia się tylko to zdjęcie. Na pewno za mało, żeby w satysfakcjonujący sposób pogrążyć Szyca. Pan Latkowski zwraca się więc do mnie personalnie w debacie po filmie, bym powiedział jakąś rzekomą prawdę, którą skrywam o moim „przyjacielu Marcinie T.”. Żaden to mój przyjaciel Panie Sylwestrze, pogardzam tym, co działo się w tym miejscu, kiedyś reklamowanym jako miejsce spotkań ze sztuką. Sporo z nas nabrało się 10 lat temu, że będzie tam działo się coś fajnego. W końcu lokalizacja najlepsza w Sopocie, piękny widok na morze. Nabrali się wszyscy, łącznie z włodarzami miasta.

Chce Pan prawdy, Panie Latkowski? Prawda jest taka, że z tragicznej sprawy, o której rozwiązanie również walczyłem, zrobił Pan rozgrywkę polityczną. Za pieniądze od pana Kurskiego i TVP.

Powszechnie wiadomo, że został Pan skazany na 2 lata i 3 miesiące więzienia za wymuszenie rozbójnicze. Był Pan też poszukiwany listem gończym w związku ze sprawą podwójnego zabójstwa. I to są fakty.

Prawda jest taka, że próbuje Pan swoim dokumentem zleconym przez reżimową telewizję zatuszować sprawę pedofilii w kościele. Jak Pan doskonale wie, byłem w gronie osób, które dołożyły się do publicznej zbiórki pieniężnej na realizację dokumentu Braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”. Dokumentu głośnego i niewygodnego dla wielu osób. Dokument powstał z woli niezależnych ludzi, a nie na czyjeś wyraźne zamówienie. I taka jest różnica między tymi dokumentami, choć tematyka, cierpienie ofiar i skala problemu równie wielka.

Przez Pana ja i moja rodzina mierzymy się obecnie z falą hejtu i gróźb, które nas poraziły. Ludzie wypisują ohydne rzeczy, nie mając żadnego dowodu oprócz Pana słów i podłych insynuacji. Zachowam te wiadomości na później. Oto moja prawda Panie Latkowski.

Ja tkwiłem w alkoholowym bagnie, ale wydostałem się z niego i nie mam zamiaru tam wracać. Pan tkwi w kryminalnym i politycznym bagnie. Które gorsze? Sam nie wiem. Trzeba mieć solidny kręgosłup i silną wolę, żeby wyjść choć z jednego. Reszta nie będzie milczeniem. Do zobaczenia w sądzie.” – pisze Borys Szyc