Wrócił samolotem do Warszawy. Nie mógł skontaktować się z SANEPIDem

  • Post category:Polska

„Po pierwsze pomagać! List mieszkańca Krakowa W czasie epidemii – tak trudnym dla nas wszystkich czasie – staramy się jak najlepiej realizować swoje zadania, troszcząc się przede wszystkim o zdrowie i życie mieszkańców. Dlatego cieszą nas dowody uznania dla naszej służby, choć tak naprawdę, wykonujemy tylko swoje obowiązki. A jednak… to miłe, gdy ktoś to docenia. Dziękujemy! Napisał do nas pan Grzegorz, mieszkaniec Krakowa (publikujemy treść listu za zgodą autora)” – pisze Straż Miejska Miasta Krakowa.

Reklama

Fot. Pixabay

 

Reklama

„Powróciłem z Londynu „lotem do domu”, lądując na warszawskim Okęciu 21/03/2020 około godziny 21-ej. W dokumentach jako adres kwarantanny podałem ul. Grochowa XX. Podając ten adres opierałem się o informacje uzyskane w NFZ oraz na stronie dziennikpolski24.pl

Próby skontaktowania się z Sanepidem nie powiodły się. Zostałem pouczony przez funkcjonariusza Straży Granicznej, aby skontaktować się z policją, gdybym na Grochowej nie został przyjęty. Na ul. Grochową dotarłem ok godziny ósmej rano (…) Będąc w wyjątkowo trudnej sytuacji, stanąłem na chodniku, nie wiedząc co począć.

I w tym momencie zobaczyłem nadjeżdżający radiowóz straży miejskiej, który wezwałem machając ręką. Rozmowa z funkcjonariuszami odbywała się z bezpiecznej odległości ok. 3m, przy czym funkcjonariusze nie opuścili pojazdu, co w mojej ocenie zwiększyło bezpieczeństwo.

Przedstawiłem sytuację, zostałem poproszony o dane osobowe oraz pesel. Po stosunkowo niedługim czasie otrzymałem wszystkie niezbędne informacje, w zasadzie instrukcje co należy zrobić. Zostałem poinformowany gdzie mam się udać, a nawet w jaki sposób dotrzeć do wyznaczonej placówki najłatwiej. Wszystkie detale zostały dla mnie zapisane na arkuszu papieru i przekazane w bezpieczny sposób.

Ponadto funkcjonariusze poinformowali placówkę, gdzie miałem się zgłosić (ul. Armii Krajowej) o sytuacji i przekazali tam moje dane. Jedyne co pozostało zrobić to stawić się na miejsce. Zadbano również o bezpieczeństwo ludzi, z którymi mógłbym mieć styczność w czasie drogi i wyposażono mnie w maskę i rękawiczki.

Po dotarciu na miejsce kwarantanny ok. południa otrzymałem telefon od pani Patrycji z patrolu ( przepraszam, jeżeli pomyliłem imię). Pani Patrycja zapytała, czy bezpiecznie dotarłem i jak się czuję.

Było to dla mnie wyjątkowo budujące i podnoszące na duchu”.

Z poważaniem
Grzegorz