Kobieta wraz z sześciorgiem swoich dzieci zmarła w wyniku pożaru, do jakiego doszło w jej domu. Mieszkańcy są w szoku.
Reklama
Reklama
Tragedia rozegrała się w mieście Clinton, w USA, w minioną sobotę. O poranku doszło do zaprószenia ognia w domu. W tym czasie 33-latka przebywała wraz ze swoimi dziećmi. Najstarsze miało 15 lat, najmłodsze – ledwie rok. Według opinii lokalnych funkcjonariuszy, prawdopodobnie do wybuchu pożaru doszło na skutek zwarcia instalacji elektrycznej. Wykluczono podpalenie.
Jedyną osobą, której udało się przeżyć, był mąż kobiety, obecnie hospitalizowany po zatruciu dymem. Największym problemem dla tego mężczyzny będzie zmierzenie się z traumą.
Budynek, w którym mieszkała rodzina, powstał w połowie ubiegłego wieku, zaś przeszkodzą przy ewentualnej próbie ucieczki z palącego się obiektu mogły być metalowe kraty, zamontowane w większości okien.
