W jednej z sal zabaw na Grochowie doszło do niedopuszczalnej sytuacji. „#sala zabaw. Wczoraj w sali zabaw (…) klientka nie mogła znaleźć butów dziecka więc zabrała buty mojego dziecka (nówka sztuka) zostawiając obsłudze numer telefonu, bo spieszyła się do teatru.” – pisze Pani Anna.
Reklama
Reklama
„Idąc tym tropem powinnam wziąć kolejną parę? Znaczy, że jak mi coś zginie to mam prawo wziąć czyjąś własność i to już nie jest kradzież? Obsługa pełna współczucia dla sytuacji klientki i uczciwości (telefon zostawiła) 🤣. Może warto wyposażyć salę w klucze do szafek?? Dla ewentualnych „śmieszków” to nie jest fajne szukać transportu dla bosego dziecka i kupować pierwszych lepszych butów w sobotni wieczór. Te pieniądze mogłam inaczej przeznaczyć.” – dodaje Pani Anna.
Sprawa została zgłoszona na policję.
Internauci nie kryją oburzenia:
„Po prostu brak słów. Doszło do kradzieży butów przy poparciu obsługi.” – komentują internauci.
„Ze strony kobiety makabryczny brak dobrego wychowania. Ze strony obsługi – totalna nieudolność, bo rozumiem, że nie ma tam wywieszonych informacji o tym, że obsługa nie odpowiada za rzeczy pozostawione w szatni. Tak czy siak, to zwykła kradzież.
To tak, jakbym w szatni opery zobaczyła futro z karakułowych brajdszwanców (nieważne, że nie uznaję naturalnych futer, to tylko przykład) i powiedziała, że zginęło moje okrycie, więc proszę wydać mi to futro, a ja zostawię właścicielce numer telefonu…
Współczuję, Aniu. Dzwoniłaś do niej później? Oddala? -„ pyta Pani Małgorzata.