W wielu placówkach rozpoczął się strajk nauczycieli. Nie wiadomo, do kiedy potrwa protest, ani jakie skutki długofalowe za sobą pociągnie.
Reklama
Reklama
Rząd podtrzymał swoje dotychczasowe propozycje, przedstawił także zapowiadane nowe rozwiązania.
„Zaproponowaliśmy nowy kontrakt społeczny dla nauczycieli. Jest to wzrost wynagrodzeń w takim kierunku, jak w krajach OECD. Pierwsza propozycja to jest zwiększenie pensum do 22 godzin, druga – do 24 przy pozostawieniu takiego samego czasu pracy jak jest teraz, czyli 40 godzin” – poinformowała wicepremier Beata Szydło. „Przy pensum 22 godziny w tym roku średnie wynagrodzenie dla nauczyciela dyplomowanego to jest 5603 zł, dla nauczyciela dyplomowanego w 2023 roku przy 22 pensum to wynagrodzenie wynosiłoby 7704, przy 24 godzinnym (…) – 8100 zł” – wyliczała.
Jak wyjaśnił szef kancelarii premiera Michał Dworczyk, ta propozycja bierze się z analizy danych oświatowych i porównania z innymi krajami europejskimi i OECD.
„Druga cześć naszej propozycji bierze się z naszej analizy, którą przeprowadziliśmy. Naszym celem jest wzrost jakości nauczania, wzrost standardu opieki nad dziećmi, wzrost wynagrodzeń, krótko mówiąc dążenie do pewnych standardów europejskich. Ale jak pani premier powiedziała, system w dotychczasowym kształcie wyczerpał się” – powiedział minister Dworczyk.
Szef KPRM przytoczył dane, z których wynika, że w latach 2006-2018 liczba nauczycieli wzrosła w Polsce o 9 proc.; w tym samym czasie liczba uczniów spadła o 16 proc. Pensum nauczyciela to 18 godzin, co w ujęciu rocznym daje 564 godziny; podczas gdy średnia dla krajów OECD to jest 778.
„Proszę zobaczyć, jak daleko jesteśmy od tej średniej. (…) Dobrym też przykładem jest liczba uczniów przypadających na jednego nauczyciela. W Polsce 11 uczniów przypada na jednego nauczyciela, średnia w krajach OECD to 15 uczniów. To są dane, których nie można lekceważyć” – mówił.
Strona rządowa przedstawiła harmonogram prac nad wdrażaniem kontraktu. Do połowy maja mają być gotowe założenia projektu ustawy, a do końca czerwca miałby się zakończyć proces legislacyjny, tak by od nowego roku szkolnego zmiany weszły w życie.
„Rozpoczynamy prace od razu, kiedy będzie tylko wola ze strony partnerów społecznych” – powiedziała Beata Szydło.
Strona społeczna odrzuciła rządową propozycję.
Nie zachodzą żadne okoliczności, żadne przesłanki, które dawałyby nam legitymację do tego, żebyśmy mogli dyskutować o wstrzymaniu akcji strajkowej w poniedziałek – powiedział prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.
Poinformował, że związki zawodowe ZNP i FZZ podtrzymują ostatnią propozycję przedstawioną stronie rządowej, czyli 15 proc. podwyżka z wyrównaniem od stycznia tego roku i 15-procentowa podwyżka od września. Wcześniej związki domagały się 1000 zł podwyżki.
„Ustępstwa związków zawodowych w tym zakresie sięgają już 10 mld zł. A więc to nie jest tak, że jesteśmy nieelastyczni, nie chcemy na ten temat rozmawiać” – dodał.
Jego zdaniem „epatowanie opinii publicznej faktem, że nauczyciele będą zarabiali w roku 2023 kwotę ponad 8 tys. zł tak na dobrą sprawę przy braku odpowiedzi na pytanie, ile będzie wynosiło wynagrodzenie zasadnicze, jest pustą deklaracją”.
Jak podkreślił, propozycja związków leży na stole i związki są jeszcze gotowe do rozmów.
„Forum Związków Zawodowych również nie znajduje podstaw do wstrzymania uchwał,
kw rozpoczyna się bezterminowy strajk w polskiej oświacie” – powiedział szef Branży Nauki, Oświaty i Kultury FZZ Sławomir Wittkowicz.
Wittkowicz zwrócił uwagę, że związki zawodowe zapoznały się z prezentacją rządu na konferencji prasowej wicepremier Szydło. „Skandalem jest fakt prowadzenia negocjacji w taki sposób, że przedstawiciele środków masowego przekazu dostają wszystkie materiały, a strony negocjujące nie mają na stole niczego” – powiedział.
„Jeżeli za 40 parę godzin ma rozpocząć się w Polsce strajk generalny w oświacie i strona rządowa podsyca niepokoje i ten pożar gasi dolewając do niego benzyny, to jest to skrajnie nieodpowiedzialna postawa. Jeżeli do tego strajku w poniedziałek dojdzie, a na 99 proc. tak będzie, to jest to odpowiedzialność personalna osób negocjujących ze strony rządowej z panią premier Beatą Szydło na czele” – podkreślił Wittkowicz.
Jego zdaniem propozycja rządu w sprawie pensum oznacza zwolnienia od 20 do 33 proc. nauczycieli.
Propozycję rządową odrzucił również szef Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Ryszard Proksa.
„Na dzień dzisiejszy nie ma porozumienia” – powiedział. „Nie bylibyśmy związkiem zawodowym, który by robił coś takiego, że zwalnia 10 czy 20 proc. pracowników, żeby reszta mogła lepiej zarabiać, nie o to nam chodzi” – dodał.
Na podstawie: kurier.pap.pl