Od samego początku działalności tosiedzieje.pl nasza redakcja aktywnie angażuje się w pomoc zwierzętom. Widzieliśmy już wiele, ale ten przypadek jest jednym z najbardziej drastycznych, jakie widzieliśmy. Mamy nadzieję, że dzięki naszym zasięgom uda się namierzyć tego, kogo wstyd nazwać człowiekiem.
Reklama
Reklama
„Dzwoni telefon TOZ-u. Przy wałach nad Wisłą, w okolicach ul. Gmury spacerowiczka zobaczyła leżącego w rzece, utopionego psa. Jedziemy na miejsce i naszym oczom ukazuje się wstrząsający widok. Pies dryfuje w Wiśle, ma skrępowane sznurkiem od snopowiązałki tylne nogi. Koniec sznura przywiązany jest do metalowej siatki umacniającej skarpę.
Młody mieszaniec bernardyna był dręczony przez śmiercią- ma odrąbany ogon... Nie wiemy czy w chwili wrzucenia do rzeki pies jeszcze żył, ale wszystko na to wskazuje. Po co nieżywemu psu krępować tylne łapy i przywiązywać go sznurem do brzegu…?
Wezwaliśmy Policję, technik dokonał oględzin, Straż Miejska nie znalazła czipa…
Jeśli nie pomożecie Państwo znaleźć tego zwyrodnialca to pozostanie on bezkarny. Bardzo prosimy o udostępnianie. Nagłaśniajcie Państwo tę sprawę na facebooku, rozmawiajcie o niej. To był duży pies. Nawet jeśli był gdzieś uwiązany, nie wychodził na spacery, to są przecież sąsiedzi, ludzie się wzajemnie odwiedzają, przechodzą obok domów, gdzie widać biegające bądź siedzące w kojcach psy. Nie bądźcie obojętni. Oprócz słów zacznijmy wspólnie działać. Pies był przywiązany do skarpy, a więc nie spłyną rzeką, musiał mieszkać najdalej w okolicach Płocka, jeśli nie w samym mieście. Prosimy POMÓŻCIE, wtedy nasza praca będzie miała sens.” – pisze TOZ Płock