Pojawiły się w nowe fakty w śledztwie w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. Okazało się, że Stefan W., który pchnął nożem prezydenta, nie miał identyfikatora z napisem „media”. Dostał się na teren imprezy w inny sposób.
Reklama
Reklama
W sprawie pojawiły się nowe fakty, które całkowicie wywracają teorię śledczych.
Dotychczas mówiło się bowiem o tym, że Stefan W., który śmiertelnie pchnął nożem prezydenta gdańska, miał identyfikator z napisem „media”, co mogło ułatwić mu wejście na teren obiektu czy wniesienie broni. Teoria była od początku krytykowana przez dziennikarzy, którzy byli obecni na imprezie i zeznawali, że byli bardzo dokładnie sprawdzani.
Okazało się, że informacja ta jest rzeczywiście nieprawdziwa i rozpowszechniona przez szefa gdańskiej ochrony. Dziś rano został on zatrzymany i obecnie jest przesłuchiwany. Jednocześnie prokuratura ujawniła, że z jej ustaleń wynika, że napastnik w inny sposób dostał się w pobliże prezydenta. Nie zdradza jednak na razie w jaki.
Do ataku na prezydenta doszło podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku. Na scenę wdarł się uzbrojony w nóż mężczyzna, który ugodził Prezydenta Gdańska. Krzyczał, że niesłusznie trafił do więzienia przez rządy Platformy Obywatelskiej. 27-latek został zatrzymany. Stefan W. jest dobrze znany policji. Ma na koncie wyrok za cztery napady na banki w Gdańsku. Napadł z bronią na trzy placówki SKOK-ów (przy ulicach: Bora Komorowskiego, Kołobrzeskiej i Dmowskiego) i na bank Crédit Agricole przy ul. Jana Pawła II na Zaspie.
Sprawcy przedstawiono zarzut zabójstwa z zamiarem bezpośrednim w warunkach recydywy. Grozi mu dożywotnie pozbawienie wolności.