Symboliczny pogrzeb Tomasza Mackiewicza odbył się 14 lutego w kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. Od tego czasu nie milkną głosy, które mówią o tym, by sprowadzić jego ciało. Okazało się, że namiopt z ciałem himalaisty odnaleźli Czesi.
Reklama
Reklama
W lipcu na szczyt Nanga Parbat ruszyła czeska wyprawa. W programie „Alarm” w TVP Pavel Burda opowiedział, że najprawdopodobniej znaleźli ciało Tomasza Mackiewicza.
„Gdy wchodziliśmy na szczyt było ciemno, więc nikt nie myślał o poszukiwaniu jego namiotu. Minęliśmy go jednak w drodze na górę i z powrotem” – powiedział czeski himalaista i dodał: „To było jedyne dogodne miejsce, ponieważ było odsłonięte od lawin, blisko głazów. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że właśnie tam zbudowałbym sobie namiot. Najprawdopodobniej tam był właśnie Tomek. Nie zrobiliśmy jednak nic”.
Burda zastrzega jednak, że nikt nie wchodził do namiotu i nie robił zdjęć. Jak twierdzi nikt nie miał na to odwagi.
Tomasz Mackiewicz został pozostawiony w namiocie pod szczytem 27 stycznia 2018 roku tuż po zdobyciu ośmiotysięcznika Nanga Parbat. Francuzka Elizabeth Revol z którą zdobywał górę zostawiła go w nadziei, że dotrą do niego ratownicy. Himalaista nie mógł chodzić i cierpiał na ślepotę śnieżną. Okazało się jednak, że sprowadzenie himalaisty z tej wysokości było niemożliwe.