Po naszej wczorajszej publikacji na temat zatrzymania przez policję mężczyzny w związku z kradzieżą ultradrogiego Lamborghini Aventador nawiązał z nami kontakt detektyw Marcin Miklaszewski, który specjalnie dla naszej redakcji zdradził kulisy akcji.
Reklama
Reklama
„Prywatnym Detektywem byłem znacznie wcześniej niż stałem się nim oficjalnie. Od zawsze interesowałem się tymi największymi sprawami. Wychowałem się w Niemczech a Studiowałem w Anglii po studiach przeniosłem się do Polski. Mój sposób życia i bycia zaowocował sporą dawką znajomych i przyjaciół nie tylko w Polsce ale i za granicą. Kiedy wczoraj o godzinie 20 zadzwonił znajomy że skradziono jego przyjacielowi wyjątkowe Lamborghini Aventador z Francji wiedziałem że to sprawa dla mnie. Nie minęło pół godziny już miałem mnóstwo materiałów na temat tego incydentu. Zebrałem do kupy wszystkie informacje i zacząłem dzwonić po znajomych.
Ustaliłem że auto było zaparkowane na parkingu podziemnym Hotelu Hilton Warszawa ul. Grzybowska. Rozmawiałem z fotografami uzyskałem od nich szczegółowe dane za co jestem im bardzo wdzięczy. Prawdopodobnie Mężczyzna który przyjął zlecenie transportu samochodu postanowił zmienić trasę i pojechał nie w tym kierunku co trzeba. Zamiast do Londynu ruszył w kierunku Warszawy jak się tłumaczył po „pieniądze” bo mu się skończyły. Niestety tłumaczenia były na nic gdyż znaleziono przy nim dwa różne dowody tożsamości. Po zebraniu wszystkich danych przekazałem sprawę do odpowiedniego wydziału. Rano samochód został namierzony w Warszawie i zabezpieczony fizycznie przez Policję. Osobiście byłem podczas czynności. Praca Detektywa niestety nie pozwala na zatrzymanie osobiście takiego „delikwenta” z tego też powodu ściśle współpracuję z wymiarem sprawiedliwości.” – mówi Miklaszewski w rozmowie z Warszawą w Pigułce.