Nie oszczędzali nikogo. Mordowali dzieci, kobiety i starców. Zginęło nawet 65 tys. osób. Rocznica Rzezi Woli

  • Post category:Polska

Dziś rocznica rozpoczęcia Rzezi Woli. O godz. 7.00 rano oddziały Reinfartha i brygada Dirlewangera przedzierają się z Woli do Mostu Kierbedzia, rozpoczynając wydarzenie zwane początkowo „czarną sobotą”. Szacunki mówią, że pomordowano od 40 do nawet 65 tys. osób. Nie oszczędzano nikogo. Mordowano kobiety i dzieci.

Reklama

Reklama

Budowa barykady na jednej z wolskich ulic. Fot. Miasto Nieujarzmione, Warszawa: Iskry, 1957., Domena publiczna.

Po godz. 1 w nocy Powstańcy otrzymują wsparcie. Trzy brytyjskie samoloty zrzucają broń i prowiant w okolice cmentarzy, Szpitala Wolskiego i Fortu Bema. Większość wcześniejszych zrzutów nie udała się ponieważ Niemcy strzelali do wszystkich obcych samolotów.

Nie zapobiega to jednak mordom, Powstańców jest już zbyt mało, a prowiantu niewystarczająco dużo, by zmienić coś podczas walki. Batalion „Zoska” zdobył natomiast „Konzentrationlager Warschau” – obóz pracy przy ul. Gęsiej. Uwolniono 324 mężczyzn pochodzenia Żydowskiego przywiezionych do Warszawy z różnych części Europy. Powstanie przeżywa reorganizacje z zmniejszenie zasięgu działania do trzech grup: „Śródmieście”, „Północ” i „Południe”.

Rozpoczyna się Rzeź Woli. Heinrich Friedrich Reinefarth bezlitośnie morduje mieszkańców Woli. Ciał jest tak dużo, że Niemcy zaczynają wykorzystać okoliczną ludność do palenia zwłok:

„7 sierpnia 1944 r., rano, wyprowadzono nasze grupy na podwórze, kazano się rozebrać, a ubranych tylko w spodnie popędzono ulicą Sokołowską do Wolskiej, zatrudniając przy paleniu zwłok (…) Na rogu ulicy Płockiej kazano naszej grupie usiąść, po czym jeden z gestapowców przemówił do nas, iż darowuje się nam życie za pracę przy paleniu zwłok, następnie posłał [sześciu] ludzi po żywność do okolicznych domów” – pisał Franciszek Zasada w książce „zeznanie Franciszka Zasady za: Zbrodnie okupanta”. Verbrennungskommando Warschau, bo tak Niemcy nazywali wykorzystywaną ludność, po wykonanej pracy, również mordowano. Przeżywali nieliczni, którzy uciekali przy pierwszej nadarzającej się okazji.

Heinrich Friedrich Reinefarth nigdy nie odpowiedział za swoje zbrodnie. Po wojnie był zachodnioniemieckim politykiem. W latach 1951–1967 burmistrzem miasta Westerland, a w 1958–1967 posłem do landtagu w Szlezwiku-Holsztynie. Zmarł 7 maja 1979 w Westerland.