Napisała do nas Pani Paulina, którą spotkała przygoda w parku rodem z horrorów Hitchcocka. Wrony zaatakowały kobietę, gdy ta szła z wózkiem na spacer.
Reklama
Reklama
„Witam chciałam przestrzec przed wronami w parku Krasińskich. Dziś rano byłam z dzieckiem na spacerze dziecko ma 8 tygodni wiec ciężko uciekać . Szlam i nagle zleciało się około 15 albo i więcej wron zaczęły za mną lecieć potem iść a na koniec dziobać w wózek . W parku nie było nikogo kto by mi mógł pomoc . Chciałam przestrzec, bo matka z dzieckiem nie ms szans na ucieczkę . W wózku w torbie miałam rogaliki to zaczęłam im rzucać to się odczepiły. Tak się mówi niby śmiesznie brzmi ale te ptaszyska są ogromne jeszcze może z 3 bym dała rade a nie z 15-toma jakby mi małego zaczęły dziobać to po nim już było by.” – pisze Pani Paulina.
To nie pierwszy taki przypadek. Wiosną tego roku publikowaliśmy list Czytelniczki w podobnej sprawie z ulicy Namysłowskiej na Pradze.