Samolot linii Transavia z Gran Canarii do Amsterdamu miał międzylądowanie awaryjne w portugalskim Faro. Powodem był… śmierdzący pasażer. Może brzmi to jak żart, ale współpasażerom nie było wesoło.
Reklama
Reklama
Sytuacja była napięta od początku, jednak nikt nie myślał, że smród nasili się po starcie samolotu. Ludzie zaczęli zmieniać siedzenia, przenosić się z dala od źródła zapachu, inni zaczęli wymiotować czy zamykać się w toalecie.
Stewardessy zaczęły rozpylać zapach, jednak nie na wiele się to zdało. W końcu jeden z pasażerów zemdlał pilot podjął decyzję o międzylądowaniu awaryjnym w Faro w Portugalii.
Jak podaje portal tanie-loty.com.pl Na miejsce wezwano wszystkie służby. Śmierdzącego współpasażera wyprowadzono, a innym po chwili zrobiło się już lepiej. Mimo, że wietrzenie trwało dość długo nie udało się usunąć w całości brzydkiego zapachu. Dlatego też do końca lotu, posiłki nie były wydawane.