Mieszkanka warszawskiego Marymontu ma problem z sąsiadami, którzy znaleźli nietypowy sposób by ich dzieci się wybiegały. Za naszych czasów tę funkcję miały podwórka i boiska. Teraz w dobie wszechobecnego „zakazu gry w piłkę” dzieci spędzają czas w innym miejscu.
Reklama
Reklama
„Witam serdecznie! Mam pytanie, odnośnie nowej „mody” na wypuszczanie dzieci na korytarze w blokach, aby mogły się „wyszaleć” ? Czy u Państwa w blokach, rodzice też są na tyle „awangardowi”, aby korytarzem zastępować dzieciom spacer i zabawy w miejscach do tego przeznaczonych, czy tylko dotyczy to G31 i G29? Czy to normalne, aby na hulajnogach, deskorolkach i rolkach, czy też po prostu „dzikim” wrzaskiem i gonitwami rozkoszowały się dzieci na korytarzach w bloku? Wychowałam troje dzieci, ale nigdy nie wpadłam na tak cudowny sposób wyładowania energii moich pociech, kosztem wątpliwej rozkoszy dla uszu sąsiadów…. ? Dodam, iż tego typu harce, najchętniej uprawiane są w godzinach wieczornych… Czy to ze mną coś jest nie tak? Czy nie nadążam za trendami? Czy też powinnam polecić 10letniemu synowi i 5letniej wnuczce, że jak chcą poszaleć, to zapraszam na dłuuuugi korytarz, wręczając jednemu hulajnogę a drugiemu wrotki?” – pyta mieszkanka Marymontu