Skandaliczne zachowanie ochroniarzy w warszawskim klubie? „wielu z tych lasek przydałoby się żeby były zgwałcone”

  • Post category:Polska

Użytkowniczkę jednego z portali społecznościowych zaszokowało zachowanie ochroniarzy, jednego z warszawskich klubów. Według relacji kobiety ochroniarze mieli naśmiewać się z gwałtów na kobietach.”będąc bramkarzem na takich imprezach nasłuchałem się już tak wielu różnych rzeczy, że tak serio, to wielu z tych lasek przydałoby się żeby były zgwałcone, hehe” – cytuje oburzona kobieta. Poniżej zamieszczamy pełną treść wpisu:

Reklama

Reklama

Fot. Facebook/Pixabay

„Drodzy – ukrywanie sekcji recenzji na stronie lokalu tylko ze względu na napływ nowych, negatywnych ocen jest co najmniej strzałem w kolano. Poinformowałam Was o przykrej sytuacji, która miała u Was miejsce licząc na odrobinę przyzwoitości i ustosunkowanie się. Poprosiliście mnie o kontakt – odezwałam się, niestety bez odpowiedzi z Waszej strony. A teraz, na domiar złego, ukrywacie materiał, który niefortunnie jest dla Was niekorzystny. Słaba akcja. Dlatego i tutaj pozostawiam tę krótką, ZAKRYTĄ PRZEZ WAS, historię:

Drodzy użytkownicy! Spotkała mnie wczoraj dość przykra sytuacja w jednym z warszawskich lokali, Głębokie Gardło. Nie lubię odpuszczać takich rzeczy, toteż przebiegiem wydarzenia podzieliłam się na stronie lokalu… i pomyślałam, że Wam też opowiem. Zapraszam do lekturki, a dla leniwych na końcu jest niespodzianka.

Odwiedziłam wczoraj to zacne miejsce żeby świętować urodziny swojego dobrego kolegi. Przed północą razem z innym kolegą Mateusz Bednarski chcieliśmy złapać odrobinę świeżego powietrza, toteż udaliśmy się na zewnątrz. Kolega trzymał w ręku butelkę po piwie, ja mocno dzierżyłam szklankę z drinkiem. Przy wyjściu na zewnątrz spotkaliśmy się z pierwszą ścianą – dwóch ochroniarzy dość nieprzyjemnie dało nam do zrozumienia, że ze szklanym alkoholem na zewnątrz się nie wychodzi. Próbowaliśmy się tłumaczyć, że możemy go postawić przy murze, nie pić przed lokalem, ulokować sprytnie w kieszeni – na nic się to nie zdało. Jeden z ochroniarzy lekko zirytowany stanowczo kazał mi odstawić szklankę z drinkiem do środka, na co odpowiedziałam, że martwię się o pozostawienie swojego alkoholu niepilnowanego w takim miejscu, bo wiele rzeczy dzieje się na imprezie, niewykluczone że ktoś mógłby mi czegoś dosypać, wrzucić legendarną tabletkę, who knows. To wywołało jedynie salwy śmiechu ochroniarza, po którym padł zatrważający komentarz „jedna taka tabletka od czasu do czasu jeszcze nikomu nie zaszkodziła”. Śmiechom nie było końca, ale na tym się nie skończyło. Nie chcąc wdawać się w dyskusję odłożyłam szklankę w środku lokalu (nie wróciłam do niej później, bo jestem przewrażliwiona na punkcie swoim i swojego bezpieczeństwa) i wyszłam razem z kolegą na świeże powietrze. Pal sześć to, że jeden z ochroniarzy podszedł do kolegi, wyciągnął mu z kieszeni butelkę po piwie i wyrzucił ją do śmieci. Po chwili westchnień ze strony ochroniarzy pod tytułem „10 lat temu bramkarze inaczej by z Wami rozmawiali i nie byłoby pyskowania, a szybciej byście zrozumieli przekaz” padł komentarz, który, parafrazując, brzmiał mniej więcej następująco: „będąc bramkarzem na takich imprezach nasłuchałem się już tak wielu różnych rzeczy, że tak serio, to wielu z tych lasek przydałoby się żeby były zgwałcone, hehe”. Ubaw po pachy. Uważam się za jedną z tych młodych osób, które mają ogromny dystans do siebie, do innych oraz do ich poczucia humoru, jakkolwiek… wysublimowanego, ale komentarze tego typu są już daleko, daleko poza granicami przyzwoitości. Trywializowanie tematu gwałtu w jakichkolwiek okolicznościach jest karygodne, a nabijanie się z tego przez ludzi, którzy są zatrudnieni niejako po to, aby „pilnować porządku i bezpieczeństwa” na imprezie jest moim zdaniem absurdalną sytuacja, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Jak bardzo nie byłabym zadowolona z obsługi na barze, sympatycznego DJ’a i moich dobrze bawiących się znajomych wczoraj wieczorem, to nadal mam ogromny niesmak przez to co spotkało mnie ze strony bramkarzy na wejściu do lokalu. Podsuwam temat pod rozwagę szczególnie dla Głębokiego Gardła. Być może należałoby zastanowić się komu zleca się robotę „na straży porządku”, bo ci panowie ani trochę porządni nie byli.” – pisze kobieta

Fot. Facebook

Do wpisu odniósł się sam klub:

„Proszę Pani, tak się nie załatwia sprawy. Poprosiliśmy wczoraj o kontakt priv ponieważ bardzo chcemy rozwiązać tą sytuację. W dniu dzisiejszym umówiliśmy się z ochroną na rozmowę aby rozwiązać tą sprawę. Tymczasem Pani nie czekając na dalszy rozwój sytuacji nakłania znajomych do dodawania negatywnych opinii. Efektem tego osoby, których w ogóle nie dotyczyła sytuacja dodają nam masowo 1*. Czy w tej sytuacji dziwi Panią, że zablokowaliśmy możliwość dodawania negatywów? Nie ulega wątpliwości, że zachowanie ochrony jest karygodne i zostaną wyciągnięte wobec nich konsekwencje, o czym będzie Pani poinformowana. Ale prosimy o cierpliwość i zaprzestanie działania, które prowadzi do hejtu w naszym kierunku.”

Fot. Facebook