Na skrzynki pocztowe internautów trafiają wiadomości, które nie dość, że wyglądają na prawdziwe powiadomienia, nie dość, że zawierają Wasze prawdziwe dane, to mają załączniki, które z pozoru nie wydają się szkodliwe. Chodzi o fałszywe e-awiza.

Temat był gorący już ponad rok temu, ale to właśnie teraz nasiliły się ponownie tego typu ataki. W dodatku oszuści są sprytniejsi niż byli, a techniki oszustwa ewoluowały.

Wiadomość do złudzenia przypomina e-awizo, jakich dostajemy wiele z firm kurierskich czy Poczty Polskiej. Na dodatek często zawiera nasze prawdziwe dane, stąd nie wzbudza żadnych wątpliwości. Skąd oszuści mają nasze dane? Często kupują je na czarnym rynku ze skardzionych baz danych.

Załącznik do wiadomości wygląda na zwykły plik, który można otworzyć za pomocą aplikacji takich jak Word, Excel czy Acrobat Reader, czyli popularny PDF. Otworzenie go spowoduje wywołanie prośby o zezwolenie na uruchomienie skryptów. Jeżeli odruchowo się zgodzimy skrytpy te pobiorą i zaistalują oprogramowanie typu ransomware.

Szybko przekonamy się, że pliki na naszym komputerze zostają zaszyfrowane, a jedynym sposobem na ich odzyskanie będzie zapłacenie okupu szantażystom. niestety, metod szyfrowania jest tak dużo, że odszyfrowanie plików zająć może całe wieki, a próba „majstrowania” przy nich zakończyć się może usunięciem zawartości.

Jedynym pewnym sposobem na przekonanie się o trym czy mail jest prawdziwy czy też nie jest przeskanowanie go programami wirusowymi z aktualną bazą danych. Inną, bezpieczniejszą metodą jest stracenie kilku cennych minut naszej pracy i udanie się na pocztę w celu weryfikacji. Oczywiście tylko wtedy, kiedy oczekujemy na przesyłkę.