Niecodzienną interwencję podjęli w sobotę policjanci z drugiego komisariatu w Lublinie. Mówiący po angielsku mężczyzna poprosił o pomoc w poszukiwaniach koguta. Mężczyzna zostawił zwierzę luzem w rejonie stacji paliw podczas karmienia, a sam poszedł do pobliskiej galerii handlowej. Kiedy wrócił, po wartym tysiąc złotych ptaku – ślad zaginął. Na szczęście ta historia zakończyła się szczęśliwie, bowiem kogutem zaopiekował się pracownik robót drogowych, a później oddał właścicielowi. Na dowód tego, uradowany właściciel, osobiście stawił się z nim na komisariacie.
Reklama
Reklama
Policjanci podejmują codziennie wiele równych interwencji, jednak ta wczorajsza, mundurowym z II komisariatu w Lublinie z pewnością na dłużej pozostanie w pamięci. Około południa mówiący po angielsku mężczyzna przyszedł na komisariat prosić o pomoc w odnalezieniu jego koguta. Jak oświadczył, niedawno przyjechał samochodem na jedną ze stacji paliw w Lublinie. Po zaparkowaniu auta, wypuścił koguta na zewnątrz i rozsypał mu pożywienie, by się ten nasycił.
Nie przeszkadzając zwierzęciu w konsumpcji, zostawił go tak swobodnie, udając się do galerii handlowej. Jakież duże było jego zdziwienie, kiedy po powrocie, ptaka już nie było. Warty 1000 złotych kogut zniknął.
Na miejsce zdarzenia – pod wskazaną stację paliw- pojechali policjanci z patrolu. Faktycznie, żadnego koguta tam nie zastali. Mundurowi w rozmowie z pracownikami stacji ustalili, że widzieli opisywanego ptaka spacerującego sobie po terenie stacji. Jak się później okazało, błąkającym się zwierzęciem zainteresował się najprawdopodobniej jeden z pracowników robót drogowych.
Ta niecodzienna historia miała swój szczęśliwy finał. Kilka godzin później 43 latek odzyskał koguta. Jego chwilowy „opiekun” przywiózł go do Lublina i oddał właścicielowi. Na dowód tego, uradowany mężczyzna osobiście stawił się z kogutem na komisariacie.
Z pewnością całe zdarzenie kosztowało 43-latka sporo stresu i nerwów. Można się tylko domyślać, co by się z ptakiem stało, gdyby wtedy trafił w niepowołane ręce.