Bruno walczy z ostrą białaczką limfoblastyczną! Ostatnia szansa na życie!

  • Post category:Polska

Siedmioletnie życie już zbyt wiele razy otarło się o śmierć… Bruno walczy z rakiem, który zaatakował po raz 3! Nic nie pomaga, nic innego już nie zostało – tylko terapia ostatniej szansy, Car-T Cell. Nierefundowana. Cena za życie mojego synka jest astronomiczna, a czas jest naszym wrogiem. Pozostaje nam nadzieja, że zdążymy. To ona pozwala nam prosić o pomoc… Bruno chce tylko być dzieckiem – wrócić do swoich robotów, znów spacerować po lesie i zbierać skarby. Chce iść do takiej prawdziwej szkoły i mieć szansę dorosnąć… Proszę, pomóż walczyć o życie mojego dziecka! LINK do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/bruno

Reklama

Reklama

Fot. siepomaga.pl

Koszmar zaczął się w maju 2018 roku. Bruno stał się dziwnie apatyczny – jak nie on. Nie odstępował mnie o krok, wciąż chciał się tulić. Wkrótce stracił apetyt i zrobił się blady. Nie czekałam ani chwili, zabrałam syna do lekarza. Dostaliśmy skierowanie na morfologię. Już po wynikach pierwszych badań padł na mnie blady strach – podejrzenie nowotworu!

Zostaliśmy skierowani do szpitala w Olsztynie. Tam Brunona czekał szeregu bolesnych badań. Pobrano mu szpik, płyn mózgowo-rdzeniowy i krew. Po dwóch dniach znana już była porażająca diagnoza – ostra białaczka limfoblastyczna. Świat się zatrzymał. Gdzieś obok życie toczyło się swoim tempem, ale nie u nas. Tutaj w jednej sekundzie szczęście stało się przeszłością. Zaczęła się epoka strachu, która trwa do dziś…

Bruno przeszedł chemioterapię, która nie zadziałała. Potem kolejną – silniejszą, jeszcze bardziej agresywną. To był koszmar. Mnóstwo skutków ubocznych, przerażenie mojego dziecka, płacz… Nie mogłam znieść myśli, że Bruno tak cierpi, że gaśnie na moich oczach…

W styczniu 2019 synek zakończył intensywną chemioterapię i rozpoczął leczenie podtrzymujące. Był to okres pełen niepokoju i niepewności, ale nie traciliśmy nadziei. Wrócił apetyt i ochota na zabawę. Rak został uśpiony. Dał nam 9 miesięcy…

Potem choroba uderzyła ze zdwojoną siłą. W listopadzie przyszły bóle kręgosłupa. Badanie wykazało złamanie kompresyjne. Bruno dostał gorset i leki przeciwbólowe. Dla pewności lekarze zlecili morfologię. Nikt nie spodziewał się takiego wyniku – rak wrócił. Tym razem jeszcze silniejszy… Świat już się nie zatrzymał. On roztrzaskał się na kawałki…

Kolejna intensywna chemioterapia w szpitalu w Olsztynie nie przynosiła oczekiwanych rezultatów, lekarze zdecydowali o kolejnej terapii lekiem, który na ogół pomaga. Jednak nie pomógł Brunowi… Wszystko na nic. W lipcu 2020 roku trafiliśmy do Przylądka Nadziei. Tutaj czekały nas radioterapia, chemia kondycjonująca i przeszczep. Tutaj wróciła nadzieja!

Po sześciu tygodniach od przeszczepu mogliśmy wreszcie wrócić do domu. Miały nas czekać tylko wizyty kontrolne. Tym razem rak dał dam jednak jeszcze mniej czasu… Trzy tygodnie po wyjściu ze szpitala wróciła gorączka i ból głowy. Zniknął apetyt. Bruno wrócił do szpitala, a badania potwierdziły drugą wznowę białaczki. Tym razem szpik został zajęty przez blasty w 80%. Chemioterapia, podawanie leku, radioterapia ani przeszczep nie pomogły wyleczyć syna z białaczki. Została ostatnia nadzieja…

Terapia CAR-T to metoda, która polega na przeprogramowaniu komórek pacjenta tak, żeby bezbłędnie eliminowały wyłącznie komórki nowotworowe. Najpierw jednak muszą one trafić do laboratorium w Stanach Zjednoczonych, które jako jedyne ma patent i technologię niezbędne do ich przeprogramowania. Koszt terapii to blisko 1,4 miliona złotych. Taka kwota przerasta możliwości naszej rodziny…

Pieniądze trzeba zapłacić z góry. Mamy mało czasu. Proszę więc o pomoc każdego, kto jest w stanie dołączyć do naszej walki o życie mojego jedynego synka. Ta zbiórka jest bardzo pilna, to nasza jedyna nadzieja… Z całego serca proszę o pomoc. Jeśli stracimy tę szansę, kolejnej nie będzie. Nie będzie powrotu do ukochanych robotów, do programowania, do taktyk w Mario i badania pod mikroskopem zdobyczy z lasu. Nie będzie nowych przyjaciół, szkoły. Poza roztrzaskanym sercem matki nie będzie już nic…

Magda, mama Bruno