„Dzień Dobry. Warto się myśle zainteresować ciekawym aspektem odnośnie koronawirusa. Jaka patologia u nas w tym temacie występuje.” – pisze Czytelnik w liście do naszej redakcji.
Reklama
Reklama
„Mojej znajomej mama- nauczycielka, otrzymała wynik pozytywny na koronawirusa. Miała również objawy. Oczywiście w domu od razu odizolowała się od pozostałych domowników, i została skierowana na kwarantannę. Też nie od razu po otrzymaniu wyniku testu tylko następnego dnia rano. Uwaga Córka i mąż na kwarantannę nie zostali skierowani. Gdy Policja dzwoniła domofonem sprawdzić osobę chorą, zapytali się kto mówi. Odebrała córka, myślała, że również jest na kwarantannie. Jednak nie chcieli z nią rozmawiać tylko poprosili mamę o podejście do słuchawki. Ani Córka ani Mąż nie zostali skierowani na kwarantannę. Oczywiście z uwagi na zagrożenie i z troski o innych można powiedzieć, że sami się na nią skierowali.
Chwile po pobycie w izolacji w domu, znajoma(córka chorej nauczycielki)- 21 letnia kobieta również zaczęła mieć objawy. Była sobota dzwoni do sanepidu co ma robić. No dzisiaj sobota, więc jedyną opcją 500 zł Pani zapłaci i wykonany zostanie test. Przecież dzisiaj i jutro przychodnia rodzinna zamknięta, więc w poniedziałek może się Pani dopiero starać o skierowanie i wtedy zostanie dopiero wykonany bezpłatnie dla Pani test. Poczekała do poniedziałku, dostała skierowanie, pojechała autem wykonać test i jeszcze tego samego dnia dostała wynik. Jaki? Oczywiście pozytywny. Zapytała się jak to dalej ma wyglądać? Dostała informacje, o wysłaniu na kwarantannę 10 dni. Ok. 8 dnia zadzwoni lekarz i zapyta się o objawy. Jeśli ustaną to po 10 dniach będzie wolna jak niby zdrowy człowiek, jeśli nie, izolacja zostanie przez lekarza przedłużona. A kolejny test? Zapomnijcie, nie zostanie już wykonany. Pytam się co to za paranoja jest w naszym kraju i ilu ludzi było już w podobnej sytuacji. Dziwimy się, że jest tyle zakażeń? Jak ludzie potencjalni już niby zdrowi, jednak niezweryfikowani testem mogą hulać już po 10 dniach jeśli ustaną objawy choroby, a tak naprawdę trzeba wierzyć na słowo pacjentowi, bo kto sprawdzi jak jest naprawdę przez telefon? Śmiech na sali to jest. Tym bardziej, że tyle się mówi o chorych bezobjawowo a dziewczyna ta przypominam ma 21 lat.
Podsumowując, może napisałem to chaotycznie, za co przepraszam, jednak pisałem to na szybko w pracy i w sporych emocjach. Wyglada na to, że jak jedna osoba w domu zachoruje to pozostali członkowie rodziny zostaną wysłani na kwarantannę dopiero po zrobieniu testu na koronawirusa gdy pojawią się objawy. Inaczej test im nie zostanie tez wykonany. Po zrobieniu testu i wysłaniu na 10 dni kwarantanny jesteśmy uznawani już za zdrowi jeżeli objawy nam ustąpią. Czyli nie ma jednak rozumiem możliwości zakazania przez osoby rzekomo chore bezobjawowo. Skoro mamy do czynienia z takimi patologicznymi sytuacjami, przestaje już coraz bardziej dziwić się tzw. Antycovidovcom. Skoro wirus jest tak groźny dlaczego jest to lekceważone przez tak chore procedury i z bezpieczeństwem nie ma to na pewno nic wspólnego…
Dodam jeszcze tylko, że sanepid zadzwonił do mamy po tygodniu dopiero odkąd wie, że ma wirusa żeby zapytać się z kim miała bezpośredni kontakt.” – pisze Czytelnik