Pilne — samotna matka umiera. Wiemy jak jej pomóc!

  • Post category:Polska

Wyobraź sobie, że Twoja córka lub Twój syn zostaje na świecie całkiem sam. To chyba najgorsze, co może przydarzyć się matce.­­ Marlena wychowuje syna w pojedynkę. Odkąd walczy z glejakiem wielpostaciowym IV stopnia, złośliwą odmianą guza mózgu, ten czarny scenariusz może się ziścić. Nie pozwól, by chłopiec musiał pożegnać się z mamą na zawsze. LINK do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/marlena

Reklama

Reklama

Fot. siepomaga.pl

Kilka słów od Marleny

Mój syn ma 16 lat i jest dla mnie wszystkim. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, że moje dziecko zostanie samo. Teraz ma tylko mnie.

Pół roku temu zdarzył się dzień, który wywrócił nasze życie do góry nogami. Glejak wielopostaciowy – tak brzmiała diagnoza. Rozpoczęłam dramatyczną walkę o życie. W listopadzie 2018 r. zakończyłam radioterapię, a niebawem zakończy się chemioterapia w Centrum Onkologii w Warszawie, po której Centrum nie ma już nic więcej do zaoferowania.

Jest jednak nadzieja!

Zakwalifikowałam się na immunoterapię w specjalistycznej klinice w Kolonii – Immunokologisches Zentrum Köln. To nowa metoda leczenia, która wykorzystuje specjalnie zmutowane komórki pacjenta, by walczyć z nowotworem. W przybliżeniu polega na „pobudzaniu” układu odpornościowego do walki z chorobą. Jest to jedyne dostępne leczenie, które można tak precyzyjnie wycelować, bez niszczenia całego organizmu. W 2018 roku Nagroda Nobla z obszaru medycyny i fizjologii została przyznana właśnie za wkład w rozwój w immunoterapii nowotworów. Otrzymali ją prof. James P. Allison z USA oraz prof. Tasuku Honjo z Japonii.

Pierwszy krok

Leczenie składa się z kilku etapów. Podczas pierwszej wizyty lekarze pobiorą materiał, by przygotować medykament o właściwych parametrach. To on zmobilizuje organizm do zwalczania guza. Podadzą mi ją dopiero podczas kolejnej wizyty w klinice w Kolonii. Takich wyjazdów leczniczych muszę odbyć kilka.

Dzięki wpłatom i wsparciu takich osób jak Ty, mogę pojechać na pierwszą wizytę. Nawet nie wiesz, jak bardzo podniosło to na duchu mojego syna. Zaczął wierzyć, że dalej będzie miał mamę!

Jednak do rozpoczęcia właściwego leczenia ciągle brakuje dziesiątek tysięcy złotych. Jeszcze więcej – do końca terapii.

To nie jedyna bitwa, którą toczę z rakiem

Jestem dzielną osobą. Kilkanaście lat temu przyjechałam na studia do Warszawy z mojego ukochanego Nowego Sącza, z którym cały czas jestem blisko związana. Zamieszkałam w Piasecznie, tu mój syn poszedł do szkoły. Dostałam pracę jako księgowa. Myślałam, że moje życie i życie mojego syna jakoś się ułożą na nowo. W końcu mamy tylko siebie.

Nowotwór pierwszy raz zaatakował mój mózg w 2010 roku, wtedy jednak miał dużo łagodniejszą postać i udało mi się go pokonać. Przez te wszystkie lata regularnie robiłam badania i do tej pory wszystko było OK. Aż do sierpnia 2018 roku, kiedy zaczęłam odczuwać silne bóle głowy i tracić czucie w lewej ręce ponownie trafiłam do szpitala…

Moje życie zależy od każdej złotówki, którą możesz ofiarować na leczenie. Proszę, nie pozwól, by mój syn został na świecie sam. Daj mu szansę, by dalej miał matkę. To moja ostatnia szansa.