Paweł Czyżniewski jest kierowcą miejskiego autobusu i autorem bloga BusDziennik. Napisał bardzo ciekawy tekst o tym, dlaczego jesteśmy przycinani drzwiami w autobusie. Przeczytajcie.
Reklama
Reklama
Każda sytuacja jest inna, powód zatem może być też inny. Jednak patrząc na to ze swojego skromnego doświadczenia za kółkiem autobusu, mógłbym wyróżnić trzy powody, dla których – nawet ja, tak propasażerski kierowca – przycinam ludzi.
—
1. Często ludzie biegną do autobusu w ostatniej chwili. A proces zamykania drzwi trwa dobre parę sekund. Kiedy wciskam guzik, najpierw słyszymy sygnał, po czym dopiero drzwi zamykają się. Pasażerowie często mają dziwny zwyczaj wbiegania w zamykające się drzwi. Po co? Nie mam pojęcia, chyba tylko żeby dostać nimi w głowę. A może liczą, że uda im się jeszcze wbiec? Ale to bardzo ryzykowne.
Spokojnie. 99% kierowców zamykając drzwi patrzy się jeszcze na nie, więc widzi człowieka, któremu zamyka przed nosem. Zatem otworzy mu jeszcze raz. A ten 1%… cóż… to trochę tak jak z przekraczaniem prędkości na drodze – może tym razem zdążysz, ale jakim kosztem?
—
2. Z mojej perspektywy pasażerowie wykonują nieraz naprawdę dziwne gesty. Kiedy ktoś wstaje i podchodzi do drzwi, to jasne jest że zaraz będzie wysiadał. Nierzadko jednak mam taką sytuację, że nie mam pojęcia, co dany człowiek teraz robi – czy poprawia swój bagaż, czy może coś tam przestawia, żeby zaraz szybko wyjść… Często bywa tak, że tradycyjna wymiana pasażerska się zakończyła (w sensie że ludzie „sznurkiem” wyszli i weszli), ja wciskam zamykanie drzwi, a tu jakiś zapominalski jeszcze się pojawia. No i cóż… muszę go przytrzasnąć.
To samo z przystankiem. Są ludzie, którzy widać że czekają na autobus, a gdy ten podjeżdża podchodzą do drzwi. I wsiadają. Czasem zdarzają się np. takie sytuacje, że ktoś się całuje na pożegnanie na przystanku, ja myślę że nie jest zainteresowany w takim razie, bo w ogóle mu nie spieszno, zamykam, a on jeszcze szybko wskakuje. Albo czasami ktoś do kogoś krzyczy na zewnątrz, niby nikt wejściem do pojazdu nie jest zainteresowany, coś innego ludzie robią, a tu nagle okazuje się że jednak chcą ze mną jechać.
—
3. Rutyna. Serio. Jeśli co przystanek otwieram drzwi i zamykam, to następuje pewnego rodzaju automatyka. Ludzka automatyka. Najczęściej patrzę na wsiadających ludzi. Gdy znikną mi w prawym lusterku, tzn. że wsiedli i mogę drzwi zamykać. I gdy tak co przystanek odruchowo to robię, czasem może się zdarzyć, że nie zauważę jakiejś niezwyczajnej sytuacji.
Przykład? Wszyscy wsiadają niemal jak na pochodzie – równiutko i idealnie. Ja odruchowo zamykam drzwi, a tu jeszcze jakaś pani nie mogła poradzić sobie z siatami i wysiada trzecimi drzwiami w ostatniej chwili. A ja na taką sytuację przygotowany nie jestem, bo co przystanek rutynowo patrzę na koniec „sznureczka”.
Nie zawsze też jesteśmy w stanie wszystko dostrzec. Od pierwszych drzwi do ostatnich jest naprawdę spora odległość. Lusterka też mają ograniczony kąt widzenia. Jeśli ktoś dobiega nie z przodu, ani nie z tyłu, tylko z boku autobusu, jest duża szansa, że kierowca taką osobę zobaczy w ostatniej chwili, gdy już zamknie drzwi.
Oczywiście tematu nie wyczerpałem, bo powodów może być jeszcze mnóstwo, np. działająca fotokomórka, która sama zamyka drzwi bez udziału kierowcy. A że kogoś nie „wyczuje”, no cóż… to tylko maszyna.
—
Myślę że jeśli jest jakieś przesłanie, które chciałbym z tego wpisu wynieść, to niech będzie ono takie: bądźcie wyrozumiali dla zamykających się drzwi w dziwnych momentach. Dziennie obsługujemy kilkaset przystanków. Serio! Kilkaset! Jesteśmy tylko ludźmi. Co nie znaczy, że mamy się nie starać. Ja zawsze gdy kogoś przytnę, w głowię sobie tłumaczę: „człowieku, uważaj bardziej na ludzi w drzwiach”.
Ale wszystkich „błędów” wyeliminować się nie da. Przynajmniej dopóki autobusy będą posiadały kierowcę. Dlatego nie obrażajcie się i nie krzyczcie, że jesteśmy ślepi. My naprawdę przeszliśmy bezbłędnie badania. Musieliśmy. Ale jesteśmy tylko ludźmi. Albo aż ludźmi!
A co najlepiej robić, by nie być przytrzaśniętym?
Po pierwsze, staraj się być widoczny dla kierowcy. Nie chowaj się gdzieś tam po kątach, nie rób czegoś ukradkiem.
Po drugie, gdy drzwi się zamykają, nie wchodź w nie, poczekaj i otwórz jeszcze raz (albo poczekaj na otwarcie).
Po trzecie… może ktoś ma pomysł?
Szerokości!