Historia sprzed kilku dni pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, ale jest tak uniwersalna, że można ostrzec również warszawiaków. Wielu kierowców wozi bowiem butelkę z wodą w samochodzie, a potem zostawia ją wewnątrz pojazdu. Skutki mogą być bardzo poważne.

Dioni Amuchastegui jest technikiem z Idaho w Stanach Zjednoczonych. Temperatury w tym stanie są zbliżone do tych, jakie panują obecnie w stolicy.

„Jadłem lunch siedząc w samochodzie. Kątem oka zobaczyłem unoszący się dym. Kiedy się rozejrzałem, okazało się, że plastikowa butelka stworzyła soczewkę przez którą zapaliło się siedzenie” – opisuje.

Jak się okazało przypadek Amerykanina nie jest odosobniony, a strażacy w Stanach Zjednoczonych od dawna przestrzegają przed pozostawianiem butelki na siedzeniu w upalne dni.

Strażacy dodają, że, aby doszło do pożaru musi zaistnieć kilka czynników. Po pierwsze butelka musi być przeźroczysta i musi znajdować się w niej czysty płyn – np. woda. Po drugie musi znajdować się w niej znaczna ilość wody. Na tyle duża, by stworzyć odpowiednią soczewkę.

Uniwersytet z Florydy ostrzega również, że wystawiania na słońce różnych płynów w butelce (szczególnie kwaśnych), może w konsekwencji spowodować, że płyn zacznie reagować z butelką i stworzyć niebezpieczne dla zdrowia związki.