40 lat temu w Polsce wylądowało UFO? Najgłośniejszy przypadek w naszym kraju

  • Post category:Polska

40 lat temu miał miejsce najgłośniejszy w Polsce przypadek lądowania UFO. Przynajmniej tak twierdzi rolnik, który był świadkiem tych wydarzeń. Nigdy nie dojdziemy prawdy, gdyż mężczyzna zmarł w 1990 roku.

Reklama

Reklama

By Lukke z polskiej Wikipedii, CC BY-SA 2.5, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=8250283

„Zdarzenie w Emilcinie” jest bezpośrednio związane z  rolnikiem Janem Wolskim.

jak wynika z jego relacji, wracając do domu wozem konnym przez las 10 maja 1978 roku, ujrzał na drodze dwie dziwne postaci. Istoty były niewysokie (1,4-1,45 m wzrostu), miały oliwkowozielone twarze, skośne oczy i wystające kości policzkowe. Ich ciała pokrywał czarny kombinezon, odsłaniający tylko twarze i dłonie. Na karku mieli swego rodzaju wybrzuszenia przypominające garby, zaś ich palce połączone były błoną pławną.

Istoty wskoczyły na wóz Wolskiego, jednak ten kontynuował jazdę, nie widząc w tym zachowaniu nic nietypowego, ponieważ takie zachowanie było zwyczajowe dla mieszkańców tych okolic. Zdziwiła go jedynie „mowa” pasażerów i nieproporcjonalnie duże obciążenie wozu. Wkrótce potem znaleźli się oni na polanie, gdzie Wolski ujrzał lśniący pojazd wielkości połowy autobusu, unoszący się ok. 5 m nad ziemią, ku której spuszczona była swego rodzaju winda. Istoty poprosiły Wolskiego o zejście z wozu, po czym stanął on na windzie, która uniosła go do środka.

Obiekt posiadał w rogach coś w rodzaju świdrów i dochodził z niego niski dźwięk. Wkrótce potem Wolski znalazł się w pojeździe, gdzie czekały na niego dwie podobne istoty. Wnętrze było ubogie i ciemne. Wolski zauważył, że znajdowały się tam swego rodzaju ławki. Z innych rzeczy dostrzegł on m.in. leżące na podłodze ptaki przypominające kruki lub gawrony.

Jakiś czas potem otrzymał polecenie, aby się rozebrać, zaś jedna z istot (które w liczbie 4 znajdowały się na pokładzie statku) wykonała swego rodzaju badania przy pomocy urządzenia mającego przypominać rolnikowi złączone talerzyki. Po wykonaniu badania Wolski ubrał się. Istoty miały także starać się poczęstować go jedzeniem w formie sopla, jednak on odmówił. W ogóle istoty przez cały czas były dla niego, jak sam określił, uprzejme. Następnie otrzymał on polecenie wyjścia z pojazdu i gdy wychodził na windę, stanął i ukłonił się, mówiąc istotom: Do widzenia. Wszystkie rzekomo ukłoniły się.

Istoty miały według Wolskiego posługiwać się dziwnym językiem, którego nie potrafił opisać. Sam określił, że ich słowa padały drobniutko, a gęsto.

Wkrótce Wolski udał się do domu, gdzie opowiedział o tym swej żonie, a następnie synom, którzy wraz z sąsiadami udali się na polanę. Obiektu tam nie było, jednak na miejscu znaleziono ślady mogące świadczyć o odwiedzinach istot.

Historią Wolskiego zajął się wkrótce łodzianin, Zbigniew Blania-Bolnar. Sam Wolski miał narzekać na popularność, jakiej przysporzyła mu jego przygoda, która jednocześnie stała się przyczyną kwestionowania jego wiarygodności.

Obiekt mieli rzekomo widzieć inni mieszkańcy, w tym chłopiec z Emilcina, Adam Popiołek, który zaalarmował swą matkę o spadającym samolocie.

Niezależne śledztwo

Pod koniec 2013 roku swoje ustalenia w sprawie zdarzenia w Emilcinie przedstawił publicysta Bartosz Rdułtowski. Autor dotarł do świadków oraz zdobył wcześniej niepublikowane materiały archiwalne. Wnioski:

  1. Do tej pory podstawą wiarygodności i niezwykłości tego zdarzenia były wyniki śledztwa przeprowadzonego przez Zbigniewa Blanię i opisane w m.in. w jego książce Zdarzenie w Emilcinie. Fakty zgromadzone przez Rdułtowskiego dowodzą, że śledztwo Zbigniewa Blani w Emilcinie było tendencyjne i z góry skierowane na uwiarygodnienie całego zajścia.
  2. B. Rdułtowski dowiódł, że rzekomy drugi świadek zdarzenia – Adaś Popiołek – nie widział żadnego obiektu przelatującego nad ich domem. Relację tę zmyślił pod wpływem zasłyszanych w wiosce opowieści, a świadkiem stał się na skutek działań Zbigniewa Blani, któremu bardzo zależało, aby relacja Jana Wolskiego miała drugiego świadka.
  3. Według B. Rdułtowskiego zdarzenie w Emilcinie nie ma żadnych racjonalnych podstaw do traktowania go jako przypadku wiarygodnego i szczególnego.
  4. Ustalenie powiązań Witolda Wawrzonka z rodziną Wolskich i samym Blanią przed zdarzeniem w Emilcinie, sugerują, że doszło do celowej mistyfikacji, której powodem była chęć odegrania się Witolda Wawrzonka na Zbigniewie Blani.

Źródło: Wikipedia