Nasza córeczka umierała już dwa razy. Właściwie w ostatniej chwili udało nam się ją wyrwać śmierci. Nadal jednak zagląda nam w oczy, przypomina o sobie słabnącym oddechem i siniejącymi ustami Nadii… Serduszko naszego dziecka słabnie z każdym uderzeniem i lada chwila będzie za słabe, by mogło żyć. Nadia musi przejść trzeci, ostatni już etap korekcji wady serca. Jeśli zdążymy – może żyć normalnie, jak jej rówieśnicy. Ale bardzo się boję, że nie zdążymy, a wtedy przegramy walkę o życie… Prosimy, pomóżcie ratować naszą córeczkę! https://www.siepomaga.pl/serce-nadii
Reklama
Reklama
Rodzice spodziewający się dziecka snują plany na przyszłość, szykują wyprawkę, pokoik, szaleją ze szczęścia… My też tak robiliśmy, ale tylko do czasu. Jedno badanie, kilka słów z ust lekarze i to wystarczyło, by nasz świat się zawalił. Potem, zamiast radosnego oczekiwania, nastąpił dramatyczny wyścig z czasem. Musieliśmy szukać ratunku, szansy na życie dla naszego nienarodzonego dziecka.
W 23 tygodniu ciąży poszliśmy poznać płeć, a dowiedzieliśmy się, że nasza dziecinka ma tylko kilka procent szans na przeżycie… Nasza upragniona córeczka miała urodzić się bardzo chora! Dostaliśmy skierowanie do specjalisty, a potem poznaliśmy diagnozę – ekstremalny, noworodkowy Zespół Ebsteina, WPW. Niezwykle rzadka, bardzo skomplikowana wada serca to był wyrok… Nie pamiętam drogi do domu, obraz zamazywały mi łzy. Wpadliśmy w rozpacz, co chwilę pytaliśmy Boga, dlaczego akurat my, dlaczego nasza córeczka?! Nie wiedzieliśmy, jak powiedzieć starszemu synkowi, że jego wyczekiwana, wymarzona siostrzyczka umrze zaraz po urodzeniu. Że nigdy jej nie pozna, chociaż już dawno przyszykował dla niej miejsce w swoim pokoju…
Nie mogliśmy mu tego powiedzieć, postanowiliśmy za wszelką cenę walczyć o życie naszej córeczki! Każdego dnia były łzy, nieprzespane noce, brak sił, ale nie poddawaliśmy się. Aż w końcu przyszła nadzieja! Dał ją nam prof. Edward Malec z kliniki w Münster. W końcu zobaczyliśmy światło w ciemności, nasza córeczka dostała szansę, by żyć!
Nadia przyszła na świat 2 maja 2016 jako wcześniak w 35 tygodniu ciąży. Musiała urodzić się poza granicami naszego kraju, w jedynym miejscu, gdzie dawali nam szanse na uratowanie jej serduszka i życia – w niemieckiej klinice uniwersyteckiej w Münster. Wraz z pierwszym oddechem rozpoczęła się walka o życie. Nadusia urodziła się z ciężką noworodkową ekstremalną postacią Zespołu Ebsteina z kardiomegalią płucną i WPW. Oznaczało to, że jej serduszko zajmowało prawie całą klatkę piersiową, a jedna komora nie działała… Przerośnięte serce uniemożliwiło rozwój płuc. Mimo podawania tlenu, córeczka nie mogła oddychać…
Wtedy śmierć przyszła po nią po raz pierwszy. Nadia przestała oddychać. Lekarze podjęli dramatyczną próbę reanimacji i stał się cud – córeczka została uratowana! Operacja się udała, chociaż zagrożenie nie minęło. Nieustannie pod respiratorem, potem z tlenem, cały czas musiała mieć mierzone parametry serduszka. Po dwóch miesiącach mogliśmy wrócić do domu, w końcu byliśmy w komplecie! Mogliśmy cieszyć się sobą i czekać na kolejną, zaplanowaną operację. Trzy miesiące przed terminem poszliśmy na badania kontrolne, jeszcze w Polsce. Wszystko miało być dobrze, ale sytuacja dramatycznie się pogorszyła…
Jak się okazało, trafiliśmy do Munster w ostatniej chwili. Saturacje były tak słabe, że lekarze dziwili się, jakim cudem Nadia jeszcze oddycha… Cewnikowanie serca i operacja stały pod znakiem zapytania. Było ogromne ryzyko, że córeczka tego nie wytrzyma i umrze na stole operacyjnym… Wiedzieliśmy, że Nadia jest w najlepszych rękach, zaufaliśmy lekarzom i modliliśmy się, by Bóg nie zabierał nam dziecka.
Udało się, kolejny raz córeczka oszukała śmierć. Czekamy teraz na trzecią, ostatnią już operację z drżeniem serca, bo po prostu nas na nią nie stać… Musimy zapłacić 150 tysięcy złotych! Dzisiaj Nadusia jest śliczną, wesołą dziewczynką. Nie możemy sobie wyobrazić, że mogłoby jej zabraknąć, dlatego błagamy o pomoc! Ostatni zabieg musi być wykonany przed ukończeniem drugiego roku życia, a to znaczy, że nie mamy już wiele czasu. Saturacja spada, córeczce się coraz ciężej oddycha. Rośnie, a jej serduszko jest coraz słabsze… Prosimy o pomoc i o modlitwę za nasze dziecko. Serduszko Nadii uda się nam uratować tylko z Waszą pomocą.