Po brutalnym pobiciu, po Albercie przejechał samochód. Jego mama błaga o pomoc!

  • Post category:Polska

Nad łóżkiem siedzi matka, w tle słychać maszynę, dzięki której Albert oddycha. Lekarze powiedzieli, że nic nie da się zrobić, ale ona wierzy, że to nie koniec. Jej syn miał wszystko, czego potrzebuje 20-letni chłopak, zdrowie, pasję, miłość i plany. Tej nocy ktoś zdecydował za niego, że to już koniec, że w tym miejscu trzeba wszystko zatrzymać. Kiedy rano o 5:00 do domu Alberta zapukała policja, jego mama była w szoku. Poprzedniego dnia widziała swojego syna zdrowego, uśmiechniętego, a teraz ktoś mówił, że stan jest ciężki, że jej dziecko umiera w szpitalu… LINK do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/albert-radomski

Reklama

Reklama

Fot. siepomaga.pl

 

Na miejscu jeden z lekarzy powiedział, że to już koniec, inni biegali nad Albertem, nikt nie umiał powiedzieć, czy przeżyje, a tylko to było ważne dla jego mamy.
“Chciałam, aby żył, nic innego się nie liczyło i moje pragnienie się spełniło, ale ten człowiek, który to zrobił, zniszczył życie mojego dziecka i złamał moje serce.” – mówi mama. Mama Alberta nigdy nie sądziła, że to jej dziecko będzie tym w niewłaściwym czasie i niewłaściwym miejscu.

28 października 2017 roku Albert świętował swoje dwudzieste urodziny ze znajomymi na poznańskim Starym Rynku. Około godziny 3 nad ranem udał się w stronę domu ulicą Krysiewicza. Z tej ulicy pochodzi nagranie, którego mama chłopaka tak bała się oglądać. Policjant powiedział, że to nie ma sensu, bo sceny są zbyt drastyczne dla matki…

Do Alberta podchodzi nieznany mężczyzna i za daje pierwszy cios. Kamery rejestrują, jak chłopak upada na ziemię, ale ma jeszcze dość siły, by się podnieść. Napastnik wraca i uderza kolejny raz, dużo mocniej. Po tym ciosie Albert bezwładnie pada na jezdnie. Kamery rejestrują chłopaka leżącego prostopadle do chodnika. To, co dzieje się po chwili, brzmi jak koszmar. Nadjeżdżający samochód taranuje leżącego chłopaka, przejeżdża po nim i znika z kadru. Później zaczyna się dramat. Ktoś wzywa pogotowie, a ratownicy próbują utrzymać chłopaka przy życiu. Karetka dowozi konającego Alberta do szpitala.

 

Tak kończy się normalne 20-letnie życie, zatrzymuje się wspaniała historia. Od tego czasu wszystkie miejsca, w których Albert dzieli się swoją pasją, zamierają. Nie ma go już na Facebooku, Instagramie. Upływa coraz więcej czasu, od ostatnich zdjęć, filmików. W domu została deskorolka, buty, porozrzucane ciuchy. Mężczyzny, który zniszczył życie Alberta, nie udaje się odnaleźć, mimo zdjęć i poszukiwań policji. Osoba, która przejechała po leżącym chłopaku samochodem, tłumaczy się, że nic nie widziała. Coś się skończyło, a to, co się zaczęło, nie przypomina życia, które Albert tak kochał. Pęknięte kości czaszki, uszkodzenie mózgu i życie ocalone jedynie cudem.

Albert był młodym człowiekiem z pasjami, kochał jazdę na deskorolce, osiągał nawet sukcesy w tej dziedzinie, jeden brutalny atak odebrał mu wszystko. Rodzina jest w bardzo trudnej sytuacji, już przed wypadkiem sytuacja materialna nie była najlepsza, jest jeszcze w domu młodszy brat Alberta.
Jego życie trwa i choć lekarze nie dawali mu szans, mama widzi, że jest lepiej.

 

Albert przez 2,3 godziny dziennie oddycha już bez pomocy, rusza rękami i nogami, odzyskał umiejętność przełykania. “Spędzam przy nim całe godziny, zrezygnowałam z pracy, bo jego zdrowie jest teraz najważniejsze. Głęboko wierzę, że to, co stało się w jego życiu, będzie jak wielki reset, po którym uda mi się go obudzić. Wszystkiego można nauczyć się od nowa, jeśli tylko ktoś da nam szansę” – mówi mama. Potrzebna jest długotrwała rehabilitacja, taka bez przerwy, na granicy wytrzymałości.

Albert był sportowcem, bardzo aktywnym młodym człowiekiem. U takich ludzi rehabilitacja przynosi lepsze efekty, jeśli zostanie należycie i szybko przeprowadzona. Chodzi o to, by uszkodzenia mózgu nie uległy utrwaleniu, bo wtedy nie będzie już dla niego szansy. W specjalnym ośrodku Albertem zajmą się specjaliści, którzy zrobią 10 razy więcej, niż może dokonać mama w domu. “Teraz, kiedy życie spowolniło, liczy się czas – tak jak nigdy przedtem, Proszę, pomóżcie mi walczyć o moje dziecko!”
Mama