Kategorie: Polska

Urodziłam go, by żył, a nie by umierał!

Reklama

">

Kiedy trzymam Mikołajka w swoich ramionach, czuję radość przeplataną panicznym strachem o jego życie. Moje serce pęka, kiedy myślę o tym, jak słabe jest jego chore serduszko. Krytyczna wada, z którą się urodził, może mi go odebrać nagle, z dnia na dzień. Co, jeśli nie zdążę? Co, jeśli nie zdołam zapłacić ceny za jego życie?

LINK do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/mikolaj-chmiel

Fot. siepomaga.pl

 

Codziennie mówię Mikołajkowi, jak bardzo go kocham – jego śliczne oczka, małe stópki i połowę serduszka. Obiecuję mu, że się nie poddam, że po raz kolejny zrobię wszystko, aby żył. Proszę, pomóż mi zatrzymać moje dziecko na świecie.

Na dzień narodzin Mikołaja czekałam w strachu i przerażeniu. Bałam się każdej nocy, bo wtedy przychodziły najgorsze myśli. Nie było u mnie tego spokojnego odliczania, które towarzyszy przyszłym mamom – tym, które spodziewają się zdrowego dziecka. Niedługo po najpiękniejszej informacji o ciąży, usłyszałam słowa, które raziły jak pioruny. Życie mojego synka będzie zależało od kilku poważnych operacji. Bez nich małe serduszko po prostu się zatrzyma.

Z badań wychodziłam zalana łzami. Kilka minut i kilka krótkich zdań w białym gabinecie lekarza – tyle wystarczyło, bym zaczęła bać się, jak nigdy wcześniej. Rozpoznanie choroby nastąpiło bardzo wcześnie. Mikołajkowi brakuje prawej komory serca – tej, która wraz z pierwszym krzykiem rodzącego się chłopca powinna zacząć tłoczyć krew do jego płuc. Zastawka trójdzielna – ta która znajduje się między prawą komorą, a prawym przedsionkiem – jest zarośnięta.

Na zdjęciu USG widziałam rączki, nóżki i małą twarzyczkę synka. Wyobrażałam sobie, jak je całuję, jak przytulam. Bałam się tych myśli. Bałam się, że nie będzie mi dane tego doświadczyć. Nie potrafiłam o tym wszystkim myśleć bez łez w oczach i bez rozrywającego serce strachu. Wiedziałam, że w momencie przecięcia pępowiny rozpocznie się dramatyczna walka o życie mojego synka. Nie wiedziałam, co odpowiadać na pytania o ciążę i czy w ogóle coś mówić, bo jak opowiedzieć o tym, że dziecko, które noszę w brzuchu może niedługo umrzeć?

Wiedziałam jedno – Mikołaj musi urodzić się w miejscu, w którym lekarze będą w stanie uratować jego serduszko. Inaczej go stracę… Inaczej będziemy mieli tylko kilka chwil, by przywitać się i pożegnać jednocześnie. Wtedy właśnie pomogliście mi Wy. Sprawiliście, że moje dziecko żyje, a ja mogę być mamą. Sprawiliście, że mogę wziąć Mikołajka na ręce i przytulić.

Mikołaj urodził się 8 grudnia 2017 w Klinice Uniwersyteckiej w Munster. Nie było pierwszego krzyku, płaczu. Nie oddychał. Widziałam go przez ułamek sekundy. Lekarze natychmiast musieli go zabrać, by ratować jego życie. Na dłużej spotkaliśmy się po kilku godzinach. Leżał na OIOMie, otoczony aparaturą, pompami, kabelkami oplatającymi jego bezbronne ciało. Cztery dni po narodzinach lekarze zdecydowali, że trzeba operować, że nie można czekać, bo każda godzina zwłoki to mniejsza szansa na uratowanie życia.

Godziny dłużyły się w nieskończoność, wydawało się, że ten dzień nigdy się nie skończy, że drzwi, za którymi wśród lekarzy zniknął Mikołaj nigdy się nie otworzą. Kiedy przyszła wiadomość, że operacja przebiegła zgodnie z planem przyszła chwilowa ulga. Chwilowa, bo potem naszym oczom ukazał się synek, podłączony do jeszcze większej liczby aparatury, otoczony jeszcze większą liczbą pomp podających leki, ukryty w plątaninie kabli monitorujących każdą, nawet najmniejszą zmianę zachodzącą w jego organizmie.

Dzień, w którym zabraliśmy go wreszcie do domu był najpiękniejszym i najdłużej wyczekiwanym przez nas dniem. Choć z jednej strony był strach, była też nieopisana radość. Niestety radość nie mogła trwać długo…

Jesteśmy po kolejnej konsultacji w Munster. Druga operacja ratująca serduszko Mikołaja musi odbyć się już niedługo. Z Mikołajem znów jest źle. Operacja nie może zostać przeprowadzona później, niż w czerwcu. Istnieje jednak ogromne ryzyko, że będzie trzeba operować wcześniej, bo serce naszego synka zaczyna słabnąć.

Życie Mikołaja znowu zależy od pieniędzy! Dzisiaj czuję to samo, co kilka miesięcy temu. Boję się, że nie zdążę. Strach o życie Mikołaja przeplata się ze strachem o to, czy uda mi się zebrać pieniądze na czas. Jeśli jego serce przestanie bić, moje serce umrze.

Błagam o pomoc po raz drugi, bo tylko z nią zdołam uratować moje dziecko!

Reklama

">
Leave a Comment
Share
Published by
To Się Dzieje

Recent Posts

Oszuści sięgają do Twojego portfela. Jak można stracić pieniądze?

Jednym z popularnych oszustw finansowych jest oszustwo na krytowaluty. Oszustwa na kryptowalutach przybierają różne formy.…

1 rok ago

Nie dajmy się grypie i przeziębieniom. Proste triki pomogą wzmocnić odporność organizmu

Przeziębienie i grypa są chorobami wirusowymi, które działają podobnie, ale są również wyraźnie różne. Przeziębienie…

1 rok ago

Uwaga! Popularna metoda oszustwa! Możesz stracić swoje oszczędności!

Oszustwo „na Blika” staje się obecnie jedną z najpopularniejszych metod wyłudzania pieniędzy. Niemal każdego dnia…

1 rok ago

„Anioł stróż”! W ten sposób można stracić życie! Nagranie stało się viralem [WIDEO]

Na Twitterze ludzie masowo udostępniają nagranie z dzieckiem, która prawdopodobnie cudem uniknęło śmierci. Film okazał…

1 rok ago

Jutro Rosja ma przejąć terytoria Ukrainy! O jakie obszary chodzi?

"Ceremonia podpisania traktatów o przystąpieniu nowych terytoriów do Federacji Rosyjskiej odbędzie się 30 września na…

2 lata ago

Amerykański raper Coolio nie żyje. Dramatyczne kulisy śmierci legendy lat 90-tych

Nie żyje amerykański raper Coolio. Zmarł w Los Angeles w wieku 59 lat. Był popularny…

2 lata ago

Ta strona uzywa ciasteczek