Policjanci zostali zaalarmowani przez przypadkowego świadka o znajdującym się najprawdopodobniej pod wpływem środków odurzających mężczyźnie, który jechał tramwajem z małym dzieckiem na rękach. Dzięki temu sygnałowi maluch jest już bezpieczny a ojciec trafił na toksykologię. Teraz sprawą zajmie się także sąd rodzinny.
29 stycznia 2018 roku przed godziną 12.00 oficer dyżurny łódzkiej komendy policji otrzymał niepokojący sygnał o najprawdopodobniej „naćpanym” mężczyźnie jadącym tramwajem ulicą Limanowskiego. Trzymał on na rękach małe dziecko. Funkcjonariusze pozostając w kontakcie ze świadkiem namierzyli 22-letniego ojca w okolicach Placu Kościelnego. Szedł niosąc 10 miesięcznego synka. Od początku interwencji zachowywał się dziwnie i irracjonalnie. .Raz był spokojny a za chwile bardzo pobudzony, wykonywał gwałtowne ruchy. Zaczął płakać i trudno było z nim nawiązać rozmowę. Nie potrafił wytłumaczyć co robi i gdzie jedzie z dzieckiem. W miejscu , które wskazał jako miejsce zamieszkania nikt nie otwierał.
Policjanci przekazali malucha załodze pogotowia, która stwierdziła, że chłopiec jest zaniedbany, ma wszy i gorączkował. Trafił na obserwacje do szpitala. 22-latek został przewieziony do komisariatu gdzie potwierdzono jego tożsamość. Badanie nie wykazało obecności alkoholu w jego organizmie jednak mówił do siebie i był bardzo pobudzony. Decyzję ratowników medycznych przetransportowano go na toksykologię. W tym czasie do szpitala gdzie przebywał maluch dotarła jego 21-letnia matka. Kobieta nie ma żadnego stałego miejsca zamieszkania. Wyczuwalna była od niej woń alkoholu. Oboje rodzice zostaną przesłuchani. Dalsze decyzje procesowe będą zależały od kolejnych ustaleń. Niezwłocznie policjanci wystąpili do sądu rodzinnego z wnioskiem o podjęcie decyzji co do władzy rodzicielskiej i miejsca pobytu 10 miesięcznego dziecka.
Leave a Comment